Rozdział I
Gdy pojmanego Lokiego sprowadzono z Midgardu, w Asgardzie zapanował chaos.Cała kraina bogów pełna była zamieszek i spisków. Jedni nie dowierzali drugim, a trzeci próbowali wzniecić bunt. Lokiego do Dnia Sądu zamknięto w areszcie, w wysokiej wieży. Nie miał on prawa głosu, toteż do jego ust przymocowano metalową maskę. Thor starał się odwiedzać go jak najczęściej, pomimo krzywd, jakie brat mu wyrządził, wciąż go kochał, wybaczał mu wszystko co robił, bo wiedział, że od zawsze czuł się w pewien sposób gorszy od boga piorunów, czuł się odmieńcem, jednak Loki nie chciał go widzieć. Prawie nic nie jadł i nie pił. Siedział pod ścianą lub chodził wte i wewte. Odyn, wciąż będąc jeszcze królem, bał się tego, co może sam ogłosić. Nie chciał stratować swego syna. Przygarniętego, lecz jednak syna, którego kochał tak samo mocno jak pierworodnego. Volstagg, Hogun, Fandral i Sif do końca nigdy nie przekonani o dwulicowości Lokiego, nie chcieli dowiadywać się o ciemnej stronie przyjaciela. Bogowi psoty nie w głowie była już jednak psota i władza, chciał po prostu bezbolesnej śmierci, chociaż poprzysiągł sobie, że nigdy się nie podda...
Thor energicznym krokiem przemieszczał się w stronę wieży. Myślał o tym, że jego ojciec już niedługo ogłosi sąd, który mógłby przyczynić się do śmierci Lokiego. Mimo tego, iż nie chciał zaprzątać sobie tym głowy, obawy wciąż powracały.
Strażnik otworzył mu drzwi i za chwilę znalazł się w celi.
- Przynoszę ci złe wieści, bracie - rzekł - Do dnia sądu pozostało jedynie dziewięć dni - Loki prychnął na jego słowa, nie odwracał wzroku w stronę gościa. Jego głowa zwrócona była w lewo, tak by nie widział rozmówcy.
Thor podszedł do ignoranta, spojrzał na niego i za pomocą swej mocy zdjął z jego ust maskę.
- Wiem, że to wbrew prawu, ale chcę byś wreszcie coś powiedział. - Loki nawet nie łypnął na niego okiem. Od początku całej tej sytuacji, a może nawet i wcześniej siedział na swym łóżku. Jasnowłosy westchnąwszy, dłonią złapał za podbródek brata i zwrócił go w swoją stronę.
- Spójrz na mnie - szepnął łagodnie. Lokiemu ani się śniło spojrzeć na boga piorunów. Metalowa pokrywa znów znalazła się na jego ustach, a zanim zdążył się obejrzeć, Thora nie było już w jego celi. Chciał spojrzeć bratu prosto w oczy, ale nie miał odwagi tego zrobić.
- Wiedziałam, że tu przychodzisz. - rzekł głos i zza wnęki korytarza wyłoniła się Sif.
Thor nie odzywał się słowem i patrzył tylko w stronę przyjaciółki.
- Dla niego nie ma ratunku. Powiedz mi, co chcesz osiągnąć przez to, że wciąż tu przychodzisz?
Sif słysząc, że nadal nie odpowiada mówiła dalej:
- Na siłę pragniesz wyzbyć z niego namiastkę uczuć. Ale co z tego? On ich nie posiada...
- Pamiętaj, że ZAWSZE jest jakaś nadzieja. Na pewno coś w nim pozostało. Na pewno chce coś zmienić.
- To zwyrodniałe kłamstwa. Zrozum w końcu, Thorze, że Loki już dawno postradał zmysły, że nie ma żadnych uczuć. Pragnie tylko krwi niewinnych ludzi, zemsty i władzy, ot co.
- A co z Sigyn?
- Sigyn nie żyje. Zanim skończyliście pełnoletniość, zginęła. Nie pamiętasz już? Przecież od tamtej pory Loki zamknął się w sobie. I wiesz kogo obwiniał za to, że już jej nie ma? Że mu ją odebrano? Ciebie. Ciebie obwiniał..! Starałeś się ją w jak najmniejszym stopniu zastąpić, ale on nienawidził cię z całego serca!
- Skończ! Loki zawsze był inny, nigdy nie przyznawał się do tego, co czuje, ale to nie znaczy, że jest pozbawiony emocji!
- Prawda, nie prawda, niedługo ogłoszą Sąd. Być może dla Lokiego to zwyczajny koniec. - Sif zdenerwowana całą zaszłą sytuacją weszła do magnetycznej windy i wjechała na górę.
- Debil... - szepnął do siebie Thor i podążył za nią.
Zastał przyjaciółkę na dachu wieży, opartą rękoma o murowaną balustradę. Taras odkrywał okazały widok na Asgard. Złocone budynki wznosiły się wysoko ponad różowe niebo, niektóre wręcz wisiały w powietrzu, a inne wyglądały jakby zaraz miały osunąć się ze wzgórza i zatopić w błękitnych falach.
Chłodny powiew wiatru rozwiewał włosy i wpadał do oczu, Sif obserwowała lecące trelikany, które tworzyły klucz w kształcie litery V. Thor podszedł do balustrady i usiadł oparty o nią plecami. Błądził oczyma wyobraźni po dalekich łąkach gdzie raz na rok zakwitają pąki białych kamelii.
Thor energicznym krokiem przemieszczał się w stronę wieży. Myślał o tym, że jego ojciec już niedługo ogłosi sąd, który mógłby przyczynić się do śmierci Lokiego. Mimo tego, iż nie chciał zaprzątać sobie tym głowy, obawy wciąż powracały.
Strażnik otworzył mu drzwi i za chwilę znalazł się w celi.
- Przynoszę ci złe wieści, bracie - rzekł - Do dnia sądu pozostało jedynie dziewięć dni - Loki prychnął na jego słowa, nie odwracał wzroku w stronę gościa. Jego głowa zwrócona była w lewo, tak by nie widział rozmówcy.
Thor podszedł do ignoranta, spojrzał na niego i za pomocą swej mocy zdjął z jego ust maskę.
- Wiem, że to wbrew prawu, ale chcę byś wreszcie coś powiedział. - Loki nawet nie łypnął na niego okiem. Od początku całej tej sytuacji, a może nawet i wcześniej siedział na swym łóżku. Jasnowłosy westchnąwszy, dłonią złapał za podbródek brata i zwrócił go w swoją stronę.
- Spójrz na mnie - szepnął łagodnie. Lokiemu ani się śniło spojrzeć na boga piorunów. Metalowa pokrywa znów znalazła się na jego ustach, a zanim zdążył się obejrzeć, Thora nie było już w jego celi. Chciał spojrzeć bratu prosto w oczy, ale nie miał odwagi tego zrobić.
- Wiedziałam, że tu przychodzisz. - rzekł głos i zza wnęki korytarza wyłoniła się Sif.
Thor nie odzywał się słowem i patrzył tylko w stronę przyjaciółki.
- Dla niego nie ma ratunku. Powiedz mi, co chcesz osiągnąć przez to, że wciąż tu przychodzisz?
Sif słysząc, że nadal nie odpowiada mówiła dalej:
- Na siłę pragniesz wyzbyć z niego namiastkę uczuć. Ale co z tego? On ich nie posiada...
- Pamiętaj, że ZAWSZE jest jakaś nadzieja. Na pewno coś w nim pozostało. Na pewno chce coś zmienić.
- To zwyrodniałe kłamstwa. Zrozum w końcu, Thorze, że Loki już dawno postradał zmysły, że nie ma żadnych uczuć. Pragnie tylko krwi niewinnych ludzi, zemsty i władzy, ot co.
- A co z Sigyn?
- Sigyn nie żyje. Zanim skończyliście pełnoletniość, zginęła. Nie pamiętasz już? Przecież od tamtej pory Loki zamknął się w sobie. I wiesz kogo obwiniał za to, że już jej nie ma? Że mu ją odebrano? Ciebie. Ciebie obwiniał..! Starałeś się ją w jak najmniejszym stopniu zastąpić, ale on nienawidził cię z całego serca!
- Skończ! Loki zawsze był inny, nigdy nie przyznawał się do tego, co czuje, ale to nie znaczy, że jest pozbawiony emocji!
- Prawda, nie prawda, niedługo ogłoszą Sąd. Być może dla Lokiego to zwyczajny koniec. - Sif zdenerwowana całą zaszłą sytuacją weszła do magnetycznej windy i wjechała na górę.
- Debil... - szepnął do siebie Thor i podążył za nią.
Zastał przyjaciółkę na dachu wieży, opartą rękoma o murowaną balustradę. Taras odkrywał okazały widok na Asgard. Złocone budynki wznosiły się wysoko ponad różowe niebo, niektóre wręcz wisiały w powietrzu, a inne wyglądały jakby zaraz miały osunąć się ze wzgórza i zatopić w błękitnych falach.
Chłodny powiew wiatru rozwiewał włosy i wpadał do oczu, Sif obserwowała lecące trelikany, które tworzyły klucz w kształcie litery V. Thor podszedł do balustrady i usiadł oparty o nią plecami. Błądził oczyma wyobraźni po dalekich łąkach gdzie raz na rok zakwitają pąki białych kamelii.
- Zobacz, bracie.
- Co to jest?
- To białe kamelie, rosną tylko tutaj.
- Naprawdę?
- Byłem w Midgardzie. Przyniosłem je ze sobą i posadziłem.
- W świecie ludzi? Przecież ci nie wolno..! Jak tam się dostałeś..?
- Cii. Istnieje wiele innych przejść takich jak Bifrost, o których nawet sam Wszechojciec nie wie.
- Jak tam jest?
- Inaczej niż tutaj. Są inne zwierzęta, inne budynki i inne rośliny. Ziemia jest brudna, a niebo szare. Miasto spowijała gęsta mgła. Wszędzie śmierdziało...
- Zabierzesz mnie tam kiedyś? Nigdy czegoś takiego nie widziałem...
- Może... Jak będziesz grzeczny.
Thor uśmiechnął się do siebie na wspomnienie o kameliach, ale wiedział, że gdy Loki tam był, trwała wojna. Kiedy jako wygnaniec był w Midgardzie i poznał Jane Foster, świat wyglądał zupełnie inaczej. Myślał o tym, że może widok krwawej wojny odcisnął na małym chłopcu tak wielkie piętno?
- Może i masz rację. - z rozmyślań wyrwała go Sif. - Mimo, że Loki namieszał tak wiele spraw, i z jego rąk zginęło tak wielu ludzi... Chyba nie zasługuje na taki... los.
- Masz na myśli śmierć? Loki od zawsze był poniżany, a ja byłem faworyzowany. Czuł się jak outsider.
- To takie ludzkie słowo. - Stwierdziła.
- Darcy mnie nauczyła.
- Rozkminiacie ziemski slang, biczyz? - Z windy wyszedł Fandral.
- Byłeś w Midgardzie zaledwie pół godziny, skąd to wziąłeś? - Sif zrobiła zdziwioną minę.
- Ahm... Z internetu.
- Ukradłeś iPada?
- Od razu ukradłem... Pożyczyłem. - Szermierz podszedł do obojga przyjaciół i zaraz włączył się w rozmowę.
W trójkę toczyli spór o to, która z bitew wspólnie wygranych była najtrudniejsza i najbardziej nieokiełznana.
- Co to jest?
- To białe kamelie, rosną tylko tutaj.
- Naprawdę?
- Byłem w Midgardzie. Przyniosłem je ze sobą i posadziłem.
- W świecie ludzi? Przecież ci nie wolno..! Jak tam się dostałeś..?
- Cii. Istnieje wiele innych przejść takich jak Bifrost, o których nawet sam Wszechojciec nie wie.
- Jak tam jest?
- Inaczej niż tutaj. Są inne zwierzęta, inne budynki i inne rośliny. Ziemia jest brudna, a niebo szare. Miasto spowijała gęsta mgła. Wszędzie śmierdziało...
- Zabierzesz mnie tam kiedyś? Nigdy czegoś takiego nie widziałem...
- Może... Jak będziesz grzeczny.
Thor uśmiechnął się do siebie na wspomnienie o kameliach, ale wiedział, że gdy Loki tam był, trwała wojna. Kiedy jako wygnaniec był w Midgardzie i poznał Jane Foster, świat wyglądał zupełnie inaczej. Myślał o tym, że może widok krwawej wojny odcisnął na małym chłopcu tak wielkie piętno?
- Może i masz rację. - z rozmyślań wyrwała go Sif. - Mimo, że Loki namieszał tak wiele spraw, i z jego rąk zginęło tak wielu ludzi... Chyba nie zasługuje na taki... los.
- Masz na myśli śmierć? Loki od zawsze był poniżany, a ja byłem faworyzowany. Czuł się jak outsider.
- To takie ludzkie słowo. - Stwierdziła.
- Darcy mnie nauczyła.
- Rozkminiacie ziemski slang, biczyz? - Z windy wyszedł Fandral.
- Byłeś w Midgardzie zaledwie pół godziny, skąd to wziąłeś? - Sif zrobiła zdziwioną minę.
- Ahm... Z internetu.
- Ukradłeś iPada?
- Od razu ukradłem... Pożyczyłem. - Szermierz podszedł do obojga przyjaciół i zaraz włączył się w rozmowę.
W trójkę toczyli spór o to, która z bitew wspólnie wygranych była najtrudniejsza i najbardziej nieokiełznana.
Czas mijał szybko, na różowym niebie zaczęły malować się pomarańczowe smugi, a czerwonawe słońce chowało się za bladoliliowe chmury. Głowę Thora wciąż zaprzątały myśli o niedalekiej przyszłości brata. Na jego twarz wstąpił smutek i jego towarzysze wiedzieli już jaki jest powód głębokiej goryczy.
- Posłuchaj nas, Thorze. Zapewniam cię, że niezależnie od tego, co się stanie, my zawsze będziemy cię wspierać i będziemy razem z tobą. - Fandral wziął sprawy w swoje ręce.
- Nigdzie się nie wybieramy. - Pocieszała Sif.
- Wiem... - Szepnął - Chodzi o to, że chciałbym, aby Loki się zmienił, żeby nie był taki oschły i nienawistny w stosunku do mnie. W stosunku do wszystkich. Chciałbym aby nie myślał, że jestem jego wrogiem. Że wszyscy chcą by był nieszczęśliwy. Ale on wciąż pragnie władzy.
- Co za dużo to niezdrowo. - Wszyscy troje zwrócili głowę w miejsce, skąd dochodził głos.
Volstagg w najlepsze siedział za rogiem metalowej bramki i śmiał się głośno.
- I kto to mówi, żarłoku. - Sif nie wydawała się zbytnio zadowolona.
- Wy wszyscy naprawdę mnie śledzicie! Brakuje tu tylko Hoguna! - krzyknął bóg piorunów.
- On też tu jest. - Zawtórował brodacz i zza jego okazałego brzucha wyłoniła się twarz skośnookiego.
Ale Thor nie mógł ukrywać swojego rozbawienia. Jego przyjaciele w końcu byli jego przyjaciółmi.
- Ale do rzeczy, kochani. Udowodnię wam, że nawet mój zwodniczy brat potrafi płakać. Może i jestem zbyt sentymentalny, ale chcę sprawić by Loki znów był taki jak dawniej...
- Posłuchaj nas, Thorze. Zapewniam cię, że niezależnie od tego, co się stanie, my zawsze będziemy cię wspierać i będziemy razem z tobą. - Fandral wziął sprawy w swoje ręce.
- Nigdzie się nie wybieramy. - Pocieszała Sif.
- Wiem... - Szepnął - Chodzi o to, że chciałbym, aby Loki się zmienił, żeby nie był taki oschły i nienawistny w stosunku do mnie. W stosunku do wszystkich. Chciałbym aby nie myślał, że jestem jego wrogiem. Że wszyscy chcą by był nieszczęśliwy. Ale on wciąż pragnie władzy.
- Co za dużo to niezdrowo. - Wszyscy troje zwrócili głowę w miejsce, skąd dochodził głos.
Volstagg w najlepsze siedział za rogiem metalowej bramki i śmiał się głośno.
- I kto to mówi, żarłoku. - Sif nie wydawała się zbytnio zadowolona.
- Wy wszyscy naprawdę mnie śledzicie! Brakuje tu tylko Hoguna! - krzyknął bóg piorunów.
- On też tu jest. - Zawtórował brodacz i zza jego okazałego brzucha wyłoniła się twarz skośnookiego.
Ale Thor nie mógł ukrywać swojego rozbawienia. Jego przyjaciele w końcu byli jego przyjaciółmi.
- Ale do rzeczy, kochani. Udowodnię wam, że nawet mój zwodniczy brat potrafi płakać. Może i jestem zbyt sentymentalny, ale chcę sprawić by Loki znów był taki jak dawniej...
Przepraszam za wszelkie błędy i powtórzenia, i za niespójności gramatyczne czy stylistyczne. ^^'' Zwykle wolę pisać w osobie pierwszej niż jako narrator. Więc, do następnego razu,
Przeczytałam i... w sumie sama nie wiem. Loki zachowuje się jak on... Ale Thor to przecież dumny następca tronu, nawet po wizycie w naszym realmie. Nie widzę go, zachowującego się w taki sposób. A to "debil"... On nadal obstaje przy swojej górnolotnej mowie, Shakespeare in the park i tak dalej. Powiedziałby raczej "głupiec". ^^
OdpowiedzUsuńMuszę przemyśleć sobie jeszcze koncepcję Thorki. Ale może, może będę miała jakiś pomysł...
Tak wiem... Zwykła jestem pisać w osobie pierwszej. Takie moje małe przyzwyczajenie, dlatego brzydko mówiąc niektóre postacie wychodzą mi zbyt...'pedalsko'. Może gdybym rzeczywiście pisała w tej osobie pierwszej bardziej zżyłabym się z postaciami o których piszę, no ale cóż. Dzięki za szczery komentarz i postaram się popracować na Thorem by był bardziej stanowczy. ^^ Zastanawiam się wciąż jednak czy by nie zrobić wielkiego edytowania, i ten tekst po prostu nie zamienić na opis z perspektywy Thora, wtedy byłby jeden rozdział Thora, drugi Lokiego itd...
UsuńLas Vegas casino opening September 30 - Goyang
OdpowiedzUsuńGoyang Casino, the largest 피망포커 casino 메가 슬롯 in the Las Vegas Strip, is officially 포커 배열 키보드 open 라이브 벳 for business on September 온라인 슬롯 사이트 30th. The casino's 15,000-square-foot casino